ktojadasalatki

4 out of 5 dentists recommend this WordPress.com site

Kotlety z soi

Przepadam za tofu, nie odżegnuję się od kupnego mleka sojowego, choć wolę domowe, czasem kupuję desery i jogurty sojowe oraz granulat do genialnego smalcyku, staram się przekonać do miso (na razie z miernym skutkiem), jednak zwykłego ziarna unikałam. Jeszcze w czasach licealnych robiłam kilka razy kotlety sojowe i zapamiętałam, że to nie było to, szkoda mi więc było czasu na kolejne nieudane próby.

Poznałam jednak Magdę! Jakiś czas temu. Rozmawiałyśmy na różne tematy, ale i o jedzeniu. I właśnie ona pewnego dnia opowiedziała mi o pysznych kotletach robionych z okrągłej fasolki, której nazwy nie zapamiętała, ponieważ wyrzuciła opakowanie. Wybrałyśmy się na wspólne zakupy, żeby zidentyfikować tajemniczą fasolkę. Jakież było moje zdziwienie  kiedy okazało się, że to soja. Madzia ją kupiła, ja nie, pamiętając, że kotlety to nie to.

Od pierwszej rozmowy o kotletach sojowych Madzia jeszcze kilka razy je zachwalała. Za każdym razem myślałam sobie, jak bardzo ma wypaczone na tradycyjnej kuchni kubki smakowe, skoro smakuje jej coś podobnego. Wreszcie jednak stwierdziłam, że raz kozie śmierć – zrobię to nieszczęsne danie i wykreślę z jadłospisu na wieki wieków.

Usmażyłam! Ślubny w połowie pierwszego dopytywał się, czy przewidziałam dokładki, Pierworodny żarł jak najlepszą ambrozję, Potomkini  jak zwykle pochłonęła ze smakiem, ile zdołała. Ja? No cóż – wypaczyło mi kubki smakowe jak Madzi.

Uprzedzam, że te kotlety uzależniają, więc albo ich nie róbcie, albo od razu szukajcie źródła, w którym można się zaopatrzyć w soję nie GMO.

Składniki:

1 kubek 150 ml soi

1 duża cebula

3 łyżki posiekanej natki pietruszki

3 łyżki płatków owsianych

olej

pieprz

curry

papryka

bułka/płatki kukurydziane/sezam do obtaczania

Wykonanie:

Soję moczymy 24 godziny, po czym gotujemy do miękkości. Robiłam to w szybkowarze, dzięki czemu czas gotowania skrócił się do godziny. Cebulę kroimy w kostkę, szklimy na oleju, pod koniec dodajemy przyprawy. Więcej niż wymaga ich sama cebula.

Soję natychmiast po ugotowaniu i odcedzeniu, jeszcze gorącą, mielimy na gładką masę. Dodajemy cebulę i płatki owsiane, mieszamy i odstawiamy w chłodne miejsce, aby całość zgęstniała. Temperatury na dworze sprzyjają, możemy masę wystawić za okno.

Do wystudzonej soi dodajemy posiekaną natkę pietruszki, doprawiamy, jeśli trzeba i wilgotnymi rękami lepimy nieduże kotlety, które następnie panierujemy.

Smażymy krótko, tylko do zarumienienia, ponieważ z wyjątkiem natki pietruszki nie ma w niej surowych składników. Podajemy z surówką, np. z kiszonej kapusty – smakowite połączenie.

Na zimno świetnie smakują rozsmarowane na kanapce. Niedługo przepis na pastę, zastanawiam się też nad falafelem z soi.

Smacznego!

Dodaj komentarz